Ostatnimi czasy turystyka międzynarodowa kwitnie. Ci, którzy nie chcą być skazani na kaprysy polskiej pogody wyjeżdżają do ciepłych krajów. Prym wiodą Chorwacja, Tunezja, Egipt i Grecja. Te trzy ostatnie kraje w wyniku zamieszek społecznych przez pewien czas gościły mniej turystów niż zwykle. Jak zapewniają biura podróży, w obecnej chwili nie ma niebezpieczeństw związanym z przebywaniem na terenie któregokolwiek z tych państw. Ze wszystkich krajów, których obywatele tłumnie zwiedzali ruiny Kartaginy, Piramidy czy Akropol, najbardziej odczuli to nasi rodacy. To my, oprócz Rosjan, jesteśmy najliczniejszą narodowością spędzającą tam wakacje.

Polskie biura podróży oferują także bardziej egzotyczne miejsca takie jak Karaiby, Indie, Ameryka Środkowa i Południowa czy Daleki Wschód. Rzadko pojawiają się oferty wyjazdu do krajów „czarnej Afryki” i Bliskiego Wschodu. Spowodowane jest to głównie niebezpieczeństwem porwania (Afryka) lub odmiennością kulturową i niechęcią do chrześcijan (Bliski Wschód). Turyści wyjeżdżający na zorganizowane wycieczki zazwyczaj mają wszystko podane na tacy, śpią w luksusowych pokojach hotelowych i zwiedzają oklepane zabytki. Tak jest w Tunezji czy Egipcie, gdzie wyjście wieczorem samemu do miasta wiąże się nadal z pewnym ryzykiem. Poza kurortami w miastach i wsiach panuje bieda. Bogaty turysta może stanowić niezły łup dla kieszonkowców i oszustów. Poza targami, gdzie każdy sprzedawca zna przynajmniej kilka podstawowych dla handlarza słów, zakupy można zrobić taniej ale ryzykowniej, bo mniej jest policji i służb bezpieczeństwa. Dla biura podróży nie ma nic gorszego niż porwanie, czy poważna sprawa kryminalna na terenie innego państwa z udziałem „swoich” turystów. Takie wypadki zdarzają się jednak nader rzadko, a dzięki biurom podróży mamy większe możliwości na poznanie świata.