Remont domu często daje pretekst do odkładanych od dawna porządków i przemeblowań. W cztery ściany i tak wkradają się w tym czasie brud, nieporządek i tymczasowość. Gdy po jakimś – zwykle znacznie dłuższymi niż początkowo zakładano – czasie przebudowa dobiega końca a zerwane parkiety wracają na miejsce. Nic nie stoi wtedy na przeszkodzie, aby nie zrobić tego dobrze i solidnie.

Takie „po remontowe” porządki nie powinny ograniczać się jedynie do zwyczajowego zamiecenia całego brudu pod dywan. Teraz nawet dywany zostaną uprane! Sufit będzie odmalowany, a wszystkie tapety umyte! Jest to też doskonały pretekst, aby „odrupiecić” piwnicę i/lub poddasze.

Szukamy oszczędności gdzie się da. Nie lubimy ekstrawaganckich wydatków ani rozrzutności. Staropolskie skąpstwo nie pozwala Nan na wyrzucanie czegokolwiek. Nic nie może się marnować! Efektem takiego podejścia do sprawy jest barokowa kolekcja staroci. Jednak, czasami przychodzi pora na czystkę. Niejednokrotnie wiąże się to z sentymentalną podróżą w odległą przeszłość, nawet o kilkanaście lat wstecz.

Tego typu fundamentalne porządki czasami zmuszają nas do stawienia czoła szokującym wiadomościom np. informacja że nie jesteśmy jedynymi lokatorami, i że nasz dom czeka deratyzacja . Jest to nieprzyjemna, ale bardzo ważna operacja.